Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk


Kowalem być, czyli jedyny taki turniej

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Brat Albert Kubiak z klasztoru Benedyktynów w Lubiniu Wielkopolskim wraz ze swoim parafianinem Danielem Fenglerem wygrali XVII już Turniej Kowali i zdobyli Srebrne Klucze do bram Legnicy. Ale kowale nie tylko kuli żelazo – także śpiewali, tańczyli, rzucali podkowami, biegali, nawet wiersze pisali.
Kowalem być, czyli jedyny taki turniej

Kowalem być, czyli jedyny taki turniej
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Na XVII Turniej Kowali o Srebrne Klucze Legnicy ściągnęło 13 ekip (w sumie 30 kowali i ich pomocników) z kraju i Niemiec. I oczywiście tysiące legniczan.

Aleksandra Skupińska, drobna, uśmiechnięta dwudziestolatka przyjechała na turniej z Gdańska wraz z mamą Grażyną i tatą Leszkiem, kowalem jak się patrzy.

- Już od kilku lat pomagam tacie – opowiada gdańszczanka. – Ja kuję małe rzeczy. Jak na dziewczynę, to pasja rzadko spotykana. Ale mi się bardzo podoba. Takie zloty to świetna zabawa. W Legnicy bardzo dobrze się czuję, bo miasto jest piękne, a turniej ma swoją atmosferę.

Ola wraz z tatą i mama, co prawda nie wykuła najlepszej pracy, ale za to napisała najlepszą piosenkę (na melodię szantów), „ Bo, gdy kowal kuje młotem, pręt wygina się z polotem …”

Wspólnie z mama ją zaśpiewała, a do tego jeszcze zatańczyły do melodii ludowych. Bo turniej, na który przychodzą tłumy legniczan, byłby mniej atrakcyjny, gdyby kowale tylko tłukli żelazo.

Brat Albert, najlepszy kowal wśród zakonników i zwycięzca legnickiego turnieju, wraz ze swoim współpracownikiem wykuli największy i najpiękniejszy wiatrowskaz, czyli pracę domową. Wygrali zasłużenie, choć kowalskich pieśni nie zaśpiewali. – Kowalstwo to moja pasja – mówi brat Albert. – W klasztorze mam warsztat i w nim pracuję. Mój wspólnik ma wyższą rangę, bo jest ojcem … dwójki dzieci – dorzuca kowal zakonnik, co świadczy także o poczuciu humoru.

Ten turniej już od 17 lat organizuje legnicki Ośrodek Sportu i Rekreacji. Jego dyrektor Andrzej Gąska jest bodajże najbardziej znanym honorowy kowalem w kraju. W tym roku i jemu prawdziwi kowale wykuli też srebrne klucze.

- Ten turniej ma swoją duszę – mówi dyrektor Gąska. – Każdego roku dla kowali i gości przygotowujemy coś nowego i jednocześnie atrakcyjnego.

W tym roku scenografia, czyli stoły i ławy do siedzenia wykonane zostały z europalet. Pracownicy uszyli poduszki, by siedziało się wygodnie. I ludziom się to spodobało.

Trochę liczb. Kowale zużyli prawie tonę koksu, pół tony rożnych prętów żelaznych, dużo wody. Także prądu i piasku. - Kiedyś woda, w której kowale hartowali żelazo, była najlepsza i najskuteczniejsza na wrzody – dodaje Andrzej Gaska. – Nawet dzisiaj kowale leczą nimi zadrapania i oparzenia. Z tej opowiastki wynika, że dawno temu kowale byli także swego rodzaju lekarzami.

W sobotę i niedzielę na turniej i towarzyszące mu imprezy do parku przybyło tysiące legniczan i gości z różnych miejsc. Były występy zespołów ludowych, różne pokazy. Coś do zjedzenia, wypicia. Mnóstwo pamiątek i wiele innych atrakcji, jak np. tradycyjny bieg kowalski.

- Kowalem być – śmieje się legniczanin Andrzej Witczak, który przyszedł do parku wraz z żona i wnuczką. – Co tu dużo mówić, jak przychodzą takie tłumy, to musi być fajna impreza. Do zobaczenia za rok.


rtr



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl